[10] WYWIAD | O początkach firmy, kształtowaniu oferty produktowej i oryginalnej kampanii promocyjnej – opowiada Tomasz Jeziorski, współwłaściciel firmy Elterm, producenta elektrycznych kotłów grzewczych i armatury hydraulicznej. Początki firmy Elterm sięgają 1992 roku. Jak rozpoczęła się jej historia? Potrzeba jest matką wynalazków – to powiedzenie w najlepszy chyba sposób obrazuje, w jaki sposób powstał Elterm. Założyciel firmy, Maciej Kaszuba, prowadząc na początku lat 90. dwie firmy, zmuszony był do ciągłych wyjazdów zagranicznych. Podczas nich palenie w kotle węglowym stawało się nie lada wyzwaniem, stąd pojawił się pomysł na automatyzację procesu ogrzewania. Szczęśliwie sąsiad miał podobny problem i na fali pozytywnej rywalizacji, z wieloma testami różnych konstrukcji we własnych domach, w roku 1992 założona została spółka, która – na wzór nieco bardziej znanych amerykańskich przedsiębiorstw – uruchomiła produkcję w dwóch garażach. Historia brzmi niczym filmowy scenariusz... Jednak początek lat 90., gdy powstała spółka Elterm, nie był łatwym czasem dla przedsiębiorców. Wczesne lata 90. są trudne do wyobrażenia dla młodych ludzi: brak Internetu, telefonów komórkowych, firm kurierskich organizujących dostawy czy choćby rzetelnej wiedzy o budowie wielopoziomowej struktury rynku, aż chciałoby się powiedzieć, że nie było niczego. Ale to nie byłaby do końca prawda, bo były zapał, entuzjazm, chęć do pracy i – oczywiście – ambicja. Pierwsza minisieć sprzedaży uruchomiona została na bazie istniejących klientów poprzedniej firmy metalowej, co jednak okazało się wielce niewystarczające, biorąc pod uwagę rosnący popyt na ogrzewanie elektryczne. Równolegle powstawały pierwsze profesjonalne stowarzyszenia przedsiębiorstw branżowych (m.in. Grupa SBS), zaczęliśmy powoli zdobywać ich zaufanie, zacieśniać współpracę oraz gromadzić coraz większe doświadczenie na szybko rozwijającym się rynku techniki grzewczej. Do dziś z uśmiechem na twarzy wspominamy etap wypierania czarno-białych wersji ulotek handlowych – w naszych pierwszych projektach„premium” chyba nie dało się zmieścić już większej liczby kolorów. Niestety, pod sam koniec wieku ówczesny współwłaściciel firmy zginął w nieszczęśliwym wypadku. Konieczność szybkiego spłacenia spadkobierców zamknęła z jednej strony na długi czas ścieżkę dynamicznego wzrostu, z drugiej natomiast pokazała determinację całej załogi, dzięki której firmę udało się uratować. Jak wspomniał Pan, przełom wieków nie był łatwym czasem dla Eltermu. Aż przyszedł rok 2010, gdy stery przedsiębiorstwa przejął Pan wraz z małżonką. Co zmieniło się w firmie od tego momentu? To była kontynuacja wcześniejszej strategii biznesowej czy też zupełnie nowe spojrzenie na jej rozwój? Mieliśmy to szczęście, że w momencie przyjścia do Eltermu była to już firma rozpoznawalna, o ugruntowanej pozycji na rynku, z dużym potencjałem dalszego rozwoju. Nasza wcześniejsza praca i doświadczenie zdobyte w największych światowych korporacjach z pewnością zmieniły jednak podejście do wielu wewnętrznych procesów. Mimo iż nie wszystkie pomysły od razu udało się przeskalować, wiele usprawnień w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa zostało wprowadzonych prawie natychmiast. Był to okres ciągłych burz mózgu, ustalania priorytetów rozwojowych i nieMały może więcej rzadko ścierania się odmiennych spojrzeń na tematy firmowe. Tylko dzięki konstruktywnej krytyce starszego pokolenia właścicieli i sporej dozie wyrozumiałości z ich strony uniknęliśmy ewidentnie nietrafionych decyzji, choć błędów popełniliśmy oczywiście mnóstwo. To, że w ciągu dekady udało nam się kilkukrotnie zdobyć tytuły„Gazel Biznesu”, „Diamentów Forbesa”, „Lidera Innowacji Pomorza i Kujaw” czy blisko 10-krotnie zwiększyć rozmiar firmy, nie jest wcale największym sukcesem. Zachowaliśmy przede wszystkim rodzinny charakter, zdecydowanie poszerzyliśmy zakres produkcji, rozwinęliśmy relacje handlowe z naszymi kluczowymi partnerami, nadal pozostając relatywnie niewielkim graczem. A jak powszechnie wiadomo, mały może więcej. Kilkukrotnie podkreślił Pan rodzinny charakter firmy. Najlepszym tego potwierdzeniem jest charakterystyczne logo „Firma Rodzinna”, którym Eltermmoże się posługiwać od kilku lat. Zastanawiam się, czy stanowiło to o jej sile, czy też stwarzało ograniczenia i hamowało rozwój? Rodzinna struktura właścicielska to zdecydowanie pozytywny aspekt prowadzenia przedsiębiorstwa. Procesy decyzyjne są maksymalnie uproszczone, co w zdecydowanym stopniu zwiększa naszą elastyczność w porównaniu z firmami, gdzie poza zarządem czy radą, często występuje dodatkowo zagraniczna spółka matka. Jesteśmy w stanie błyskawicznie dostosować się zarówno do wymogów naszych klientów, jak i coraz szybciej zmieniającej się sytuacji rynkowej. Rzeczywiście, kilka lat temu uzyskaliśmy prawo do posługiwania się znakiem drzewa „Firm Rodzinnych” – grupy zrzeszającej ponad 1200 rodzinnych przedsiębiorstw, a symbol ten pojawia się w materiałach reklamowych, wzmacniając bardzo istotny naszym zdaniem przekaz: tradycja, uczciwość, odpowiedzialność na pokolenia. Od lat Elterm należy do czołowych w Polsce producentów elektrycznych kotłów wodnych. Ale firma wciąż poszukuje nowych dróg rozwoju. W ostatnich latach ważną częścią oferty stała się armatura hydrauliczna. Jak ocenia Pan ten segment produktowy? Faktycznie, zaczynaliśmy wyłącznie od kotłów elektrycznych, które znalazły już ponad 100 tys. nabywców i nadal jest to istotny aspekt naszej działalności, o czym świadczy chociażby wprowadzenie w bieżącym roku nowych modeli dwufunkcyjnych dedykowanych do
RkJQdWJsaXNoZXIy MTI4OTM2MQ==